Grzegorz
Hasło "Rumunia" padło spontanicznie trzy tygodnie temu, by za chwile wyjazd stal się faktem a na pokonanie 2500 km wystarczyło nam jedynie cztery dni...
Hasło"Rumunia"padło spontanicznie trzy tygodnie temu,by za chwile wyjazd stal sie faktem a ponad 2500 kilometrow pękło w cztery dni..
Na zapytanie"z czym sie kojarzy Rumunia"-najczesciej odpowiemy ze z cyganami,dyktatorem Nicolae Causecescu,pilkarzem Hagi,karpatami i zamkiem Drakuli..
Kazdy jednak motocyklista odpowie ze z Trasa Transfogarska,co niektory bedzie wiedzial ze tez z druga trasa-Transalpiną..
My dwie te trasy zrobilismy w ciagu tych czterech dni.Maly plus to taki ze z lubelszczyzny jest o wiele blizej do Rumuni niz np.z Wielkopolski.Trasy te sa znane wsrod motocyklistow w calej Europie.Wiele ksiazek oraz blogow internetowych umieszcza je nawet w pierwszej dziesiatce najpiekniejszych tras Europy.
Wyjazd w piatkowy poranek byl nadzwyczaj sprawny i bez opoznien.Z Pełczyna ruszylismy o 7.Do przejscia granicznego w Barwinku pojechalismy przez Janów Lubelski i Rzeszów.Tym razem chcielismy uniknac autostrad i dlatego w Słowacji za Niznym Komarnikiem skrecilismy na trzeciorzedne drogi by nimi przedrzec sie przez Słowacje,Węgry,Rumunie.Nasz plan byl taki by przed zmrokiem dotrzec jak najblizej poczatku Trasy Transfogarsiej by nastepnego dnia miec jak najlepsza pozycje startowa do wczesnego wyjazdu w góry.1000 kilemtrowa droga przezwyciezyla jednak nasze organizmy:)-i dlatego nocleg wypadl sto kilometrow wczesniej:)
Kolejnego dnia o 8 rano bylismy juz na motocklach by jednak zmienic plan i najpierw pokonac Transalpinę..
DN67C-to jej potoczna rumunska nazwa.Obecnie cala trasa jest przejezdna i wznosi sie na 2145m.
Trasa ta zaczyna w Sebes ,konczy w Novaci.My wjechalismy na nią od północy,by przez kilkanascie kilometrow jechac u podnózy gór co wprowadzilo w nas male zdenerwowanie,bo wciaz czekalismy na wjazd w wyzsze partie,ktorych defakto wciaz nie bylo..
Cała trasa liczy okolo 135 kilometrów,a piekne,zapierajace dech w piersiach widoki,zaczely sie dopiero po okolo 80kilomtrach.
Jadąc wierzcholkami szczytów mozna delektowac sie nowym rownym asfaltem i dobrze wyprifilowanymi zakretami.Na szczycie widok jest piekny,a swietna pogoda pomogla nam podziwac piekno gór..
W konczacym trasę,mieście Novaci bylismy kolo 14 by natychmiast pojechac do oddalonego o okolo 70km miasteczka Curtea de Arges skad mielismy wjechac na Trase Transfogarska od strony poludniowej.
DN7C to rumuńskie oznaczenie tej drogi.Z ciekawostek mozna dodac ze wznosi sie na 2034m,jej dlugosc to 115km.Budowano ja za czasow Nicolae Causecescu w latach 1970-1974,co odbylo sie kosztem 40 zolnierzy ktorzy stracili zycie budujac ta gorska przeprawe.
Na trase wjechalismy bardzo pozno bo dokladnie o 18,co bylo nastepstwem przeprowadzanych w tym dniu zawodow rowerowych.Musielismy zatem sie spieszyc:/..okolo 20 w Rumuni mialo byc juz ciemno,a nasteonego dnia burzowo,Zostało zatem dwie godziny na przejechanie calej trasy,zrobieniem fotek i podziwianiu widoków..-mało.Zapewne zbyt mało ale nie było innego wyjscia.Gdyby nie kolarze wjechalibysmy na nia dwie godziny wczesniej..
Wjezdzajac w Curtea de Arges mielismy ostatnia stacje paliw,aczkowliek polska pewnosc siebie skazala nas w dalszym etapie na brak paliwa :D..Motocykle na swoich komputerach wskazywaly ze mamy paliwa w zalezsnosci o czterech naszych motocykli-od 120 do 150 kilometrow do przejechania..co w pozniejszym czasie okazalo sie złudne bo gorskie zakrety zjadały duzo wieksze ilosci paliwa niz zwykle..wjezdzajac na szczyt motocykle nie mialy juz prawie wcale paliwa,modlilismy sie by przejechac na druga strone szczytu by pozniej ewentualnie pojechac na luzie w dół:D
Od miejscowych tubylców dowiedzielismy sie ze kolejny CPN bedzie za 30km..co wiec zrobic?jechac na luzie 30km..-marna szansa na powodzenie..
I znów pomogli tubylcy..-za 25 euro przyniesli 10litrow benzyny co umozliwilo nam dalsza bezstresowa podroz po przepieknych winklach Transfogarskiej trasy.Tu jednak asfalt nie jest tak rowny jak przy Transalpinie.Widok z góry na piękne zakret rekompensuje jednak jej niedoskonalosci,a wszechobecna zieleń przyciąga zwrok kazdego.
Trase zakonczylismy bardzo pozno bo okolo 20,by pol godziny pozniej znalezc nocleg u podnóża gór,po prostu nie mielismy sily jechac dalej.
Moze ktos powie ze dwie trasy na jeden dzien to za duzo..ale jesli ma sie ograniczony czas,pogodę która ma sie lada chwila zepsuć-to wtedy nie ma innego wyjścia.:)
Kolejne dwa dni przeznaczyliśmy na powrót do domu,by trzeciego dnia miec nocleg w Hajduszoboszlo,a w czwartym po poludniu byc juz w domu.
Z faktów pomocnych dla przyszlych wyprawowiczów mozna by wspomniec o paru rzeczach:
Łącznie zrobiliśmy ponad 2500km w cztery dni.Pierwszego dnia zrobilismy 900km ale jadac zwyklymi drogami ciezko zrobic wiecej.Drugiego dnia objezdzajac Transalpine i Transfogarska pękło kolejne 400km.
Ceny paliwa podobne jak w Polsce,jednak na Wegrzech drozej o zlotowke na litrze,w Rumuni drozej o 70gr na litrze.Ceny hoteli,pensjonatow w Rumuni i poza sezonem dosc niskie-okolo 50-70zl za osobe za nocleg ze sniadaniem .
Strat jako tako nie bylo,niepodzianek z wyjatkiem braku paliwa tez nie..Pogoda dopisala w 100%,popsula sie tylko w ostatnim dniu w Polsce.Maszyny znowu bez trudu pokonaly gorskie drogi i nie tylko.Jedynie Gs Krzyśka usiadl w grzęzawisku w płytkiej rzece jak na załączonych fotkach ale nic mu sie nie stalo.